Podróżowanie to jeden z najlepszych sposobów, by otworzyć sobie głowę i przygotować się na nowe doznania. Jeśli jednak wydaje nam się, że będąc podróżnikiem uciekamy totalnie od schematów i stereotypy o świecie nas nie dotykają, jesteśmy w wielkim błędzie. Weźmy na ten przykład przesiadki. Nikt nie lubi lotów z przesiadkami, prawda? A to błąd.
Ach, te straszne
Lot z przesiadką to na pewno uciążliwość. Zazwyczaj wybieramy je ze względu na to, że nie ma żadnej lepszej opcji lub za lot bezpośredni trzeba by zapłacić więcej, niż planujemy wydać na cały ekonomicznie rozplanowany wyjazd. Jak przystało na dobrego podróżnika, zagryzamy zęby i przygotowujemy się mentalnie na kilka godzin na lotnisku.
Książka w bagażu podręcznym, powerbank załadowany, a na play liście YouTube krótki kurs języka hiszpańskiego, który pozwoli nam na przypomnienie sobie najważniejszych zwrotów przydatnych w Peru, do którego się właśnie wybieramy. Lecąc do tak odległego kraju jak Peru nie obędzie się przecież bez przesiadek. Musimy to przeżyć. Dwie godziny czekania na kolejny samolot to jeszcze nic. Czasami trzeba czekać osiem. Albo więcej.
Osiem godzin? Przecież to mnóstwo czasu na poznawanie
I tu pojawia się różnica pomiędzy prawdziwym podróżnikiem, a osobą, która podróżuje, by się po prostu gdzieś dostać. Osiem godzin czasu to nie dziura w życiorysie – to szansa na poznanie miejsca, do którego docieramy. Wykorzystanie tego czasu na zwiedzanie okolicy to naprawdę świetny pomysł.
Warto jest nawet szukać połączeń, które zaoferują nam znacznie więcej czasu w teoretycznej próżni. Tym bardziej, jeśli latamy tanimi liniami lotniczymi, które mają w zwyczaju traktować miejscowości położone 100 kilometrów od Oslo jako Oslo. Kto leciał tanimi liniami do Oslo ten wie, że do samego miasta jedzie się potem dobre 45 minut bardzo szybkim pociągiem. Kto pojeździł trochę po świecie dobrze wie też, że nie wszędzie jest
Wyprawy, zwłaszcza te dłuższe, powinny być dla nas znakomitą okazją na poznanie odrobiny świata – tej odrobiny, która nie jest naszym miejscem docelowy. Peru jest tutaj tylko przykładem, ale znakomicie pokazuje, na ile sposobów można zaplanować przelot z naszego kraju właśnie tam. Możemy dotrzeć do europejskiego huba transportowego i obejrzeć chociażby Frankfurt. Możemy też zaszyć się gdzieś w Ameryce Południowej.
Planuje w najbliższym czasie wyjazd daleko hen, jeszcze nie wiem który kierunek świata wybiorę, ale wiem że będę pracować zdalnie i sobie poradzę 🙂 Ktoś jeszcze tak ma?
Naprawdę nie denerwują Cię przesiadki? Przecież to istna strata czasu 🙁
Ciekawa jestem czy jest więcej osób, którym takie przesiadki nie przeszkadzają 😉 Ile godzin można wytrzymać na lotnisku?